(Szwedzkie) obrzędy przejścia – recenzja filmu Midsommar. W biały dzień
Głęboki niepokój i dezorientacja to odczucia, które towarzyszą niemal od początku seansu Midsommar. Prowadzą w końcu do odkrycia, że wraz z bohaterką filmu znajdujemy się w trakcie rytuału przejścia, od którego nie ma odwrotu. Albo go nie przetrwamy, albo przyniesie duchową odnowę.
Dani to nieszczęśliwa dwudziestokilkuletnia studentka. Martwi się o swoją chorą siostrę i rodziców. Czuje się samotna, niepełnowartościowa, chociaż od kilku lat jest w związku z Christianem. Jej przygnębienie pogłębia nagła tragedia rodzinna. Miesiące później nadal jej trudno odnaleźć się w codzienności, a tym bardziej w kręgu hedonistycznych i nieprzychylnie nastawionych do niej znajomych Christiana. Gdy słyszy, że jego przyjaciele planują z Christianem wyjazd do Szwecji na ludowy festiwal Midsommar – a ona z grzeczności zostaje przez nich zaproszona – chociaż nie czuje się na siłach, postanawia jednak pojechać. Na miejscu festiwal okazuje się czymś zgoła innym, niż przewidywali bohaterowie i co też mogli zakładać niektórzy widzowie przyzwyczajeni do klasycznych rozwiązań horrorów. Midsommar to właściwie rytuał przejścia, dzięki któremu Dani staje się nową osobą. Udaje się jej porzucić i zgładzić to, co ją krzywdziło; dojrzewa duchowo i zmienia się.
Konstrukcja opowieści jest prosta i przejrzysta jak struktura obrzędów przejściowych, dla których antropologowie wyróżniają trzy części: fazę wyłączenia, marginalną i włączenia. Podczas pierwszej fazy następuje wyłączenie i izolacja osoby, która poddawana jest obrzędowi. W Midsommar bohaterowie nie tylko opuszczają Stany Zjednoczone, by pojechać do odmiennie kulturowo szwedzkiej wsi. Gdy są już na miejscu, otacza ich bezkres łąk, ale właściwie są uwięzieni w niewielkiej przestrzeni. Śledząc Dani – bo to jej perspektywę mamy możliwość przyjąć przez większość filmu – kilkakrotnie traci ona świadomość, co można odebrać jako jej symboliczną śmierć, porzucenie tego, kim była. W fazie marginalnej nie jest ani starą Dani, ani nową. Obserwuje i uczestniczy w szeregu rytuałów, które prowadzą ją do ostatniego etapu – nadania jej nowego statusu i włączenia do społeczności. Niemal do samego końca jest starą Dani – samotną, o niskim poczuciu wartości, o głębokim poczuciu winy. W ostatniej scenie spoglądając na jej uśmiech, wiemy, że uległa zmianie. I my po uczestniczeniu w nieszczęściach bohaterki oraz po obserwacji obrzydliwości, osobliwości i makabrze też czujemy się oczyszczeni.
Chociaż szwedzkie folkowe tło wygląda w Midsommar interesująco, to równie dobrze mogłoby być zupełnie inne, związane z inną społecznością lub kulturą, ponieważ opowieść dotyczy jednego z najbardziej uniwersalnych tematów: przemiany i psychicznego dojrzewania. To także historia toksycznych związków. Bohaterka tłamszona przez poczucie obowiązku i winy tkwi w szkodliwych relacjach, aż w końcu – paradoksalnie, integrując się z obcą społecznością, przyjmując ją jako nową rodzinę i w końcu od niej uzyskując wsparcie – docenia samą siebie. Midsommar nie tylko przywodzi na myśl rytuał przejścia, ale też bajkę – tradycyjną, nieuciekającą od okrucieństwa, ale podkreślającą znaczenie sprawiedliwości. Niewinna dziewczyna w końcu odnosi zwycięstwo nad tchórzami i głupcami, którzy zostają surowo ukarani.
Oglądaniu Midsommar towarzyszą niepokój i dezorientacja, ponieważ atakuje widza kontrastującymi obrazami i wątkami. Zachwyty nad estetyką zdjęć zderzają się z makabrą, groteską, plastelowe kolory przeplatają się z czerwienią krwi. Klasycznie zestawione jest życie ze śmiercią, śmiech ze łzami, piękno z brzydotą. Midsommar to przede wszystkim filmowe przeżycie, w którym wielość i różnorodność bodźców prowadzi do najważniejszego – oczyszczenia.
Midsommar. W biały dzień
reżyseria: Ari Aster
gatunek: horror, dramat
produkcja: USA
premiera: 5 lipca 2019 (Polska), 3 lipca 2019 (świat)
ocena: 8/10
Dani to nieszczęśliwa dwudziestokilkuletnia studentka. Martwi się o swoją chorą siostrę i rodziców. Czuje się samotna, niepełnowartościowa, chociaż od kilku lat jest w związku z Christianem. Jej przygnębienie pogłębia nagła tragedia rodzinna. Miesiące później nadal jej trudno odnaleźć się w codzienności, a tym bardziej w kręgu hedonistycznych i nieprzychylnie nastawionych do niej znajomych Christiana. Gdy słyszy, że jego przyjaciele planują z Christianem wyjazd do Szwecji na ludowy festiwal Midsommar – a ona z grzeczności zostaje przez nich zaproszona – chociaż nie czuje się na siłach, postanawia jednak pojechać. Na miejscu festiwal okazuje się czymś zgoła innym, niż przewidywali bohaterowie i co też mogli zakładać niektórzy widzowie przyzwyczajeni do klasycznych rozwiązań horrorów. Midsommar to właściwie rytuał przejścia, dzięki któremu Dani staje się nową osobą. Udaje się jej porzucić i zgładzić to, co ją krzywdziło; dojrzewa duchowo i zmienia się.
Chociaż szwedzkie folkowe tło wygląda w Midsommar interesująco, to równie dobrze mogłoby być zupełnie inne, związane z inną społecznością lub kulturą, ponieważ opowieść dotyczy jednego z najbardziej uniwersalnych tematów: przemiany i psychicznego dojrzewania. To także historia toksycznych związków. Bohaterka tłamszona przez poczucie obowiązku i winy tkwi w szkodliwych relacjach, aż w końcu – paradoksalnie, integrując się z obcą społecznością, przyjmując ją jako nową rodzinę i w końcu od niej uzyskując wsparcie – docenia samą siebie. Midsommar nie tylko przywodzi na myśl rytuał przejścia, ale też bajkę – tradycyjną, nieuciekającą od okrucieństwa, ale podkreślającą znaczenie sprawiedliwości. Niewinna dziewczyna w końcu odnosi zwycięstwo nad tchórzami i głupcami, którzy zostają surowo ukarani.
Oglądaniu Midsommar towarzyszą niepokój i dezorientacja, ponieważ atakuje widza kontrastującymi obrazami i wątkami. Zachwyty nad estetyką zdjęć zderzają się z makabrą, groteską, plastelowe kolory przeplatają się z czerwienią krwi. Klasycznie zestawione jest życie ze śmiercią, śmiech ze łzami, piękno z brzydotą. Midsommar to przede wszystkim filmowe przeżycie, w którym wielość i różnorodność bodźców prowadzi do najważniejszego – oczyszczenia.
Midsommar. W biały dzień
reżyseria: Ari Aster
gatunek: horror, dramat
produkcja: USA
premiera: 5 lipca 2019 (Polska), 3 lipca 2019 (świat)
ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz