Wszechobecny cień – recenzja filmu W cieniu drzewa
Często ma się wrażenie, że nie ma od nich ucieczki. Odczuwa się ich drażniąco bliską obecność i jednocześnie obcość lub wrogość. W pewien sposób jest się na nich skazanym: sąsiadów za płotem czy też ścianą, współpracownika przy biurku, urzędnika, u którego trzeba załatwić jakąś formalność, niekoniecznie mile widzianych znajomych, a właściwie po prostu ludzi. I w żadnym wypadku to nie ich obecność jest zła – bardziej skomplikowane okazują się problemy z komunikacją, które prowadzą do powstawania konfliktów, często rozrastających się do niebywale absurdalnych rozmiarów. Właśnie o narastających ludzkich antagonizmach brawurowo opowiada islandzka produkcja W cieniu drzewa.