High-Rise, czyli o zasadzie przyjemności
Najnowszy film Bena Wheatleya trochę przypomina mi Lobstera w reżyserii Giorgosa Lanthimosa. Oba obrazy przedstawiają alternatywną, pod pewnymi względami „przesuniętą” rzeczywistość, w której rządzą inne zasady życia społecznego. Oprócz tego zarówno Lobster, jak i High-Rise prezentują pesymistyczne wizje świata, jednak pierwszy z filmów ma w sobie coś bardziej frapującego. Mimo wielu absurdów świat tej historii wydaje się bardziej spójny, a otwarte zakończenie pozwala na stawianie kolejnych pytań i różne interpretacje. Z kolei High-Rise to zamknięta opowieść, jednak jej rzeczywistość jest bardziej chaotyczna oraz mimo przedstawienia drastyczniejszych obrazów mniej niepokojąca.